Jednak Wersal wymiata! Fantastyczny ogród, muzyka w tle, fontanny, drzewa jesienią, uśmiechnięci ludzie! Zdięcia będą później :)
Wybrałyśmy się dzisiaj z dziewczynami zwiedzić Versal. Pojechałam razem z Theę po dziewczyny do Medan i 24 km później, czyli 20 minut później jechania autostradą 160 km na godzinę (limit jest 110 ale nie mogłam się oprzeć :)) byłyśmy na miejscu! Znalezienie miejsca parkingowego graniczyło z cudem, ale udało się :) Versailles jest miejscowością, bardzo ładną i sporą, mamy plan przyjeżdżać do niej częściej! :)
Łączna liczba wyświetleń
niedziela, 30 października 2011
sobota, 29 października 2011
przeznaczenie
Wsiadając dzisiaj do pociągu jadącego do Paryża nie zamierzałam poznawać nowych ludzi. Włączyłam telefon, włożyłam słuchawki do uszu i starałam się odprężyć. Po kilku minutach zobaczyłam biegnącą na pociąg dziewczynę. Usiadła niedalek mnie i zaczęła czytać trasę pociągu. Pomyślałam, że jest nową au pair, bo słyszałam że przyjechały nowe au pair. Zapytałam czy mówi po angielku i tak poznałam Theę, z Lille (północna Francja) odwiedzającą kolege mieszkającego w mojej wiosce, i jadącą zwiedzić Paryż! Zaproponowałam dołączenie do nas (mnie, Meri i Laury). Wspólnie spędziłyśmy fantastyczne popołudniu i wieczór! Paryż zawsze jest fantastyczny!
piątek, 28 października 2011
Ludimax
Jest to miejsce, do którego przychodzi większość dzieci z okolicy, aby pobawić się! Najogólniej jest to coś a la duży plac zabaw dla dzieci w pomieszczeniu :) Caitlin oraz John-Liam byli tam ze mną wczoraj, dzisiaj tylko Caitlin. Kiedy dzieciaki bawią się, rodzice czytają prasę popijając kawę :) W sumie fajnie było tam być, ponieważ spędziłam kilkagodzin czytając po francusku :)
czwartek, 27 października 2011
Meksykańska impreza
W sumie, nie impreza a meksykańska kolacja :) Sara jest z Meksyku i mieszka tutaj we własnym studio, co jest absolutnie super! wczoraj, zaprosiła nas (kilka dziewczyn) na meksykańską kolację. Było pysznie i pikantnie! Tak pikantnego jedzenie nie jedałam od czasów Korei :)
Na koniec przybrałyśmy barwy mieksykańskie i grałyśmy w coś a la bing tylko z obraskami po hiszpańsku! W ogóle ciekawie, bo dziewczyny mówią trochę po włosku, hiszpańsku, angielsku i francusku!
Na koniec przybrałyśmy barwy mieksykańskie i grałyśmy w coś a la bing tylko z obraskami po hiszpańsku! W ogóle ciekawie, bo dziewczyny mówią trochę po włosku, hiszpańsku, angielsku i francusku!
Spektakl
Byłam wczoraj z dziećmi na spektaklu dla dzieci, w miasteczku. Normalnie nie poszłabym na coś takiego, (wejście kosztowało 5 euro) ale zostałam postawiona w sytuacji bez wyjścia, więc poszłam! Występowały 2 osoby, kobiety, przebrane za myszki, zachowywały się śmiesznie i niewiele mówiły, jedynie wydawały z siebie jakieś śmieszne dźwięki :) Dzieciaki, w wieku 3latka miały ubaw. Była tam też Jessica, co chwila zerkałyśmy na siebie i wybuchałyśmy śmiechem! Zdjęcia później :)
niedziela, 23 października 2011
Medan
Laura mieszka w Medan, małym, pięknym, francuskim miasteczku! W tę sobotę razem z Meri zwiedzałyśmy okolicę. W tym miasteczku mieszkał pisarz Emil Zola, jest tam jego muzeum! Było zamknięte w weekend. Jest ram też kościół z 11 wieku (!!!) oraz zamek z 15 wieku. Najogólniej, super miejsce do mieszkania dla rodzin z dziećmi, starszych ludzi i pisarzy :)
Fajne są te weekendy, kiedy nocujemy u Laury. To prawdziwy odpoczynek od naszych rodzin.
Sekwana, w tle dom zamieszkały oraz zjeżdżalnia po lewej!
Fajne są te weekendy, kiedy nocujemy u Laury. To prawdziwy odpoczynek od naszych rodzin.
Dom Emila Zoli w tle :) |
Ogród Laury |
Schodu do studia Laury |
Sekwana, w tle dom zamieszkały oraz zjeżdżalnia po lewej!
środa, 19 października 2011
mały GASPARD
Znalazłam się dzisiaj w trudnej sytuacji :) odwiedził nas mały Gaspard, kolega Johna. Wszystko było super, dzieciaki bawiły się razem, przebierały w różne stroje i grały na PSP, aż do momentu kiedy Julie i Caitlin wyszły!!! John-Liam zaczął być niemiły dla Gasparda! Nie chciał z nim grać i ten zaczął płakać! Niestety Gaspard w ogóle nie mówi po angielsku! Więc, musiałam zaradzić jakoś. Zaczęłam więc mówić po francusku i bardzo mi się to podobało! Zaproponowałam mu oglądanie filmu. Ostatecznie John-Liam oglądał jeden film po angielsku w salonie, a Gaspard i ja inny, po francusku w pokoju rodzinnym. Dla pocieszenia, upiekłam czekoladowe ciasto, więc kiedy mam Gasparda przyjechała odebrać go, ten siedział w kuchni i popijając sok pomarańczowy, jadł ciasto! Wszystko zakończyło się dobrze!
Dodam, że czekoladowe ciasto było z torebki. Od razu gotowa masa, prosto do włożenia do piekarnika. Co ciekawe, wszystkim bardzo smakowało! Ja bym powiedziała, że był to zakalec :) ale spoko, smak był ok, tylko słabo wyglądało!
Ogólnie, dzisiejszy dzień był na plus!
Dodam, że czekoladowe ciasto było z torebki. Od razu gotowa masa, prosto do włożenia do piekarnika. Co ciekawe, wszystkim bardzo smakowało! Ja bym powiedziała, że był to zakalec :) ale spoko, smak był ok, tylko słabo wyglądało!
Ogólnie, dzisiejszy dzień był na plus!
we will make her love YOU!
Dzisiaj Julie poprosiła mnie abym pojechała do sklepu i zrobiła małe zakupy. Nie pierwszy już raz, później ona zwraca mi pieniądze. Pojechałam więc z Johnym i wstąpiliśmy też do boulangerie, co ciekawe można też kupić w niej słodycze. Więc John-Liam zaproponował abyśmy kupili coś dla Caitlin. Z nimi, jest taka sprawa, że on ją strasznie kocha, a ona go nie! :) więc obiecałam mu, że pomogę mu sprawić aby go pokochała :) więc staramy się robić małę rzeczy dla niej. Dzisiaj, kupiliśmy 2 cukierki i na małej, papierowej torebce napisałam 'from John-Liam, for Caitlin, with LOVE' i John-Liam dodał 'bonbon' czyli cukierki :) Caitlin była zadowolona! Step by step!!! :D:D
wtorek, 18 października 2011
'więc będzie musiał poczekać'
Powoli, zaczynam czuć się zmęczona życiem tutaj. Ciężko mi samej odpowiedzieć na pytanie 'co mi się nie podoba?' bo w sumie, 'nie powinna marzekać'. Mimo wszystko, czuję się zmęczona. Mieszkanie z rodziną jest męczące. W sumie, pomimo że mam wolne weekendy, nie mam wolnych weekendów. Zawsze coś się dzieje, no i dziwnie jest nie pomagać, kiedy się razem mieszka i kiedy widzę, że Julie jest zmęczona.
Zaczynam myśleć, że byłam zbyt optymistyczna myśląc o byciu au pair. Wbrew pozorom jest to duża odpowiedzialność, zupełnie nowe sytuacje, no i poczucie, że nie ma się własnego życia, bo pomaga się komuś innemu 24/7. 3 miesiące byłyby o.k. ale 10 miesięcy to za długo. Zaczynam zastanawiać się jakie zmiany w mojej psychice pojawią się po tych 10 miesiącach mieszkania z innymi ludźmi? :)
Nie wiem, jak obecnie w Polsce wychowuje się dzieci, ale kiedy ja byłam dzieckiem, nie było tak, że moi rodzice dostosowywali swoje życie pode mnie. Tutaj, z tego co obserwuję, dzieci są bardzo ważne, ich edukacja, wewnętrzny i zewnętrzny rozwój jest priorytetem dla rodziców!
Mały wniosek wychowawczy: z dziećmi trzeba dużo rozmawiać, ale nie powinno być tak, że dzieci mają więcej do powiedzenia niż rodzice! czy, że dzieci żądają i dostają to, czego chcą! Na szczęście Julie stara się do tego nie dopuścić! :)
Zaczynam myśleć, że byłam zbyt optymistyczna myśląc o byciu au pair. Wbrew pozorom jest to duża odpowiedzialność, zupełnie nowe sytuacje, no i poczucie, że nie ma się własnego życia, bo pomaga się komuś innemu 24/7. 3 miesiące byłyby o.k. ale 10 miesięcy to za długo. Zaczynam zastanawiać się jakie zmiany w mojej psychice pojawią się po tych 10 miesiącach mieszkania z innymi ludźmi? :)
Nie wiem, jak obecnie w Polsce wychowuje się dzieci, ale kiedy ja byłam dzieckiem, nie było tak, że moi rodzice dostosowywali swoje życie pode mnie. Tutaj, z tego co obserwuję, dzieci są bardzo ważne, ich edukacja, wewnętrzny i zewnętrzny rozwój jest priorytetem dla rodziców!
Mały wniosek wychowawczy: z dziećmi trzeba dużo rozmawiać, ale nie powinno być tak, że dzieci mają więcej do powiedzenia niż rodzice! czy, że dzieci żądają i dostają to, czego chcą! Na szczęście Julie stara się do tego nie dopuścić! :)
sobota, 15 października 2011
Party and party and party... :)
Całą wczorajszą nic spędziłyśmy z Meri i Laurą w Paryżu. Wybrałyśmy się na expatriot party, w której uczestniczyli ludzie z całego świata, obecnie mieszkający w Paryżu. Wejście kosztowało 12 euro i w tę cenę był wiczony jeden drink.
Zaczęłyśmy od pre-party u Laury, wcześniej zaopatrując się w niezbędne do imprezowania rzeczy w Carrefurze ! Laury rodzina była cały weekend poza domem, więc miała do dyspozycji swoje studio i dom :) Dodam, że miasteczko w którym mieszka - Medan- jest przepiękne! Tak właśnie wyobrażałam sobie Francję... Razem z Meri przyjechałyśmy do niej moim samochodem. W 25 min pokonałyśmy zakorkowane o 18 00 godzinie, 24 dzielące nas kilometry.
Paryż był piękny, ludzi śmieszni i chętni do rozmowy. W sumie bardzo fajnie upłynął nam ten czas. Wróciłyśmy porannym pociągiem o 6 23!
Dzisiaj, przeżywałyśmy śmiesznego kaca! Wszystko nas śmieszyło! W sumie było z czego się śmiać, w nocy wydarzyło się wiele fajnych rzeczy! Zjadłyśmy lunch o 15 00 i o 18 00, po po raz kolejnym zgubieniu się na tutejszych obwodnicach i drogach szybkiego ruchu, dotarłam do domu! Mam na prawdę świetną nawigację w samochodzie, ale mimo wszystko nie ogarniam tych zjazdów, tunelów, rozjazdów, wyjazdów itp. Powoli się naucze!
Zaczęłyśmy od pre-party u Laury, wcześniej zaopatrując się w niezbędne do imprezowania rzeczy w Carrefurze ! Laury rodzina była cały weekend poza domem, więc miała do dyspozycji swoje studio i dom :) Dodam, że miasteczko w którym mieszka - Medan- jest przepiękne! Tak właśnie wyobrażałam sobie Francję... Razem z Meri przyjechałyśmy do niej moim samochodem. W 25 min pokonałyśmy zakorkowane o 18 00 godzinie, 24 dzielące nas kilometry.
Paryż był piękny, ludzi śmieszni i chętni do rozmowy. W sumie bardzo fajnie upłynął nam ten czas. Wróciłyśmy porannym pociągiem o 6 23!
Dzisiaj, przeżywałyśmy śmiesznego kaca! Wszystko nas śmieszyło! W sumie było z czego się śmiać, w nocy wydarzyło się wiele fajnych rzeczy! Zjadłyśmy lunch o 15 00 i o 18 00, po po raz kolejnym zgubieniu się na tutejszych obwodnicach i drogach szybkiego ruchu, dotarłam do domu! Mam na prawdę świetną nawigację w samochodzie, ale mimo wszystko nie ogarniam tych zjazdów, tunelów, rozjazdów, wyjazdów itp. Powoli się naucze!
czwartek, 13 października 2011
Ratatuj
W sumie, Ratatuille :) łatwa i zdrowa potrawa, pamiętam jak Gib nam ją przygotował :) Wczoraj gotowałam ją z Meri u mnie w kuchni. Było śmiesznie :) w sumie całość zakończona z sukcesem. Meri zjadła zdrowy lunch, ja też :) Wieczorem starałam się zmusić dzieci, aby zjadły resztę, ale John-Liam nie chciał, Caitlin za to zjadła, trochę :)
środa, 12 października 2011
Tarte de pomme
Zrobiona! Wyszło pysznie! nie wiem dlaczego tak mi smakowała? w sumie nie przepadam za szarlotką. W mojej tarcie znalazły się dwa jajka wymieszane z kremową śmietaną i 2 łyżkami mąki plus cynamon i 2 pokrojone jabłka! Ciekawe jest to, że nie robiłam ciasta, tylko kupiłam je! Zdjęcia, wieczorem!
John-Liam po jednym kęsie powiedział: I love tarte de pomme! chociaż na początku twierdził, że nie lubi :)
Jednak, to gotowanie to fajna sprawa!
Smakowała dobrze!
Tylko na początku dziwnie wyrosła :)
John-Liam po jednym kęsie powiedział: I love tarte de pomme! chociaż na początku twierdził, że nie lubi :)
Jednak, to gotowanie to fajna sprawa!
Smakowała dobrze!
wtorek, 11 października 2011
Na serio
Wczoraj rozmawiałam z Julie i powiedziała mi, że na serio chciałaby abym gotowała więcej, bo nie chce aby jej dzieci jadły same półprodukty. Nie mając więc wyboru (czasem to dobrze) zaczęłam gotować, na serio!
Znalazłam fajną stronę www z przepisami i filmikami, jak przyżądzić różne łatwe dania!
Dzisiaj na kolację zjedliśmy kulki ziemniaczane, z serem w środku, polane jagurtem naturalnym i z dodatkiem wędzonego łososia! Wyszło pysznie! Dzieciakom smakowało, nawet :) mi za to bardzo, więc jestem zadowolona!
W krótce kolejne potrawy! Jutro tarta z jabłkami!
Znalazłam fajną stronę www z przepisami i filmikami, jak przyżądzić różne łatwe dania!
Dzisiaj na kolację zjedliśmy kulki ziemniaczane, z serem w środku, polane jagurtem naturalnym i z dodatkiem wędzonego łososia! Wyszło pysznie! Dzieciakom smakowało, nawet :) mi za to bardzo, więc jestem zadowolona!
W krótce kolejne potrawy! Jutro tarta z jabłkami!
sobota, 8 października 2011
Wino, tylko dla mnie :)
Dzisiaj Paryż nie wypalił. Pojechałyśmy z Meri i Laurą za to do Saint German. Sprawdzałyśmy ceny zimowych ubrań, butów i płaszczy. Znalazłam jedną skórzaną kurtkę za 799 euro! Inne ceny były lżejsze do strawienia :) Za fajne i dobre zimowe buty trzeba będzie mi zapłacić 70 euro, za kurtkę 120, zastanawiam się więc, czy nie lepiej kupić coś w Polsce w grudniu, kiedy będą w domu? Zobaczę, jak zimna będzie ta zima. Na razie, jest 15 stopni i pochmurnie.
Julie i Sean wyszli, John-Liam jest już w łóżku, Caitlin u koleżanki na noc. Kupiłam sobie więc wino i popijając oglądam kolejny sezon The SimpleLife :)
Plan na jutro? Spać do 10 00 :) plus jogging z Meri o 13 00, a później pizza w wiosce! :) świetne połączenie, prawda? :)
I kilka zdjęć z tego tygodnia:
Paddy śpiący przy mnie, z dzisiaj :)
W środę byłyśmy w Sainy German i piłyśmy wino na schodach przy zamku. Było z nami 4 Francuzów pochodzenia Arabskiego i przyjechała policja na rutynową kontrolę. Sprawdzali nasze ID oraz torebki i kieszenie, w poszukiwaniu 'niebezpiecznych przedmiotów i narkotyków'. Na szczęście nikt, nic nie miał. Udało mi się zrobić fotkę z ukrycia :) Na zdjęciu pani Policjantka przeszukująca torebkę Sary.
Sara i Jessica :)
Ja i Maewa (to jest jej imię:)) zdjęcie zrobiła Caitlin, bawiąca się moim aparatem.
Moje ulubione zdjęcie. Ja i Caitlin w moim łóżku, ja siedzę w inernecie, a Caitlin czyta zadane czytanki na ipadzie :)
Saint German dzisiaj. Jedna z ulic, całkiem gwarnie było :) co ciekawe, wszystkie restauracje były pozamykane, wydaje mi się, że otwierają je po 18 00 lub nawet 19 00!
Fontanna w Saint German.
Jakiś koncert w Saint German na głównym placu.
Główny plac w Saint German. Fontanna i poczta w tle, swoją drogą bardzo ładny budynek!
Nowe, odkryte przez nas piwo, bardzo dobre!
Niespodzianka! w czyimś biurze stał sobie samochód! Zdecydowanie warte zrobienia zdjęcia :)
Kościół w Saint German. Bradzo ładny! Zamierzam tam jeździć na niedzielną Mszę :)
Zamek w SG, dzisiaj, zaczęło padać już pod koniec dnia.
Jedna z ulic w SG ' ulica dobrych dzieci' - nasz komentarz ' niemożliwe!'. :)
Julie i Sean wyszli, John-Liam jest już w łóżku, Caitlin u koleżanki na noc. Kupiłam sobie więc wino i popijając oglądam kolejny sezon The SimpleLife :)
Plan na jutro? Spać do 10 00 :) plus jogging z Meri o 13 00, a później pizza w wiosce! :) świetne połączenie, prawda? :)
I kilka zdjęć z tego tygodnia:
Paddy śpiący przy mnie, z dzisiaj :)
W środę byłyśmy w Sainy German i piłyśmy wino na schodach przy zamku. Było z nami 4 Francuzów pochodzenia Arabskiego i przyjechała policja na rutynową kontrolę. Sprawdzali nasze ID oraz torebki i kieszenie, w poszukiwaniu 'niebezpiecznych przedmiotów i narkotyków'. Na szczęście nikt, nic nie miał. Udało mi się zrobić fotkę z ukrycia :) Na zdjęciu pani Policjantka przeszukująca torebkę Sary.
Sara i Jessica :)
Ja i Maewa (to jest jej imię:)) zdjęcie zrobiła Caitlin, bawiąca się moim aparatem.
Moje ulubione zdjęcie. Ja i Caitlin w moim łóżku, ja siedzę w inernecie, a Caitlin czyta zadane czytanki na ipadzie :)
Saint German dzisiaj. Jedna z ulic, całkiem gwarnie było :) co ciekawe, wszystkie restauracje były pozamykane, wydaje mi się, że otwierają je po 18 00 lub nawet 19 00!
Fontanna w Saint German.
Jakiś koncert w Saint German na głównym placu.
Główny plac w Saint German. Fontanna i poczta w tle, swoją drogą bardzo ładny budynek!
Nowe, odkryte przez nas piwo, bardzo dobre!
Niespodzianka! w czyimś biurze stał sobie samochód! Zdecydowanie warte zrobienia zdjęcia :)
Kościół w Saint German. Bradzo ładny! Zamierzam tam jeździć na niedzielną Mszę :)
Zamek w SG, dzisiaj, zaczęło padać już pod koniec dnia.
Jedna z ulic w SG ' ulica dobrych dzieci' - nasz komentarz ' niemożliwe!'. :)
Babysitting
Więc, wczoraj Meri przyjechała do mnie, pogadałyśmy trochę podczas nieobecności Julie i Seana. Dzięki Meri dzieciaki z łatwościa poszły spać! Dzisiaj, pogoda nie dopisuje, jest zimno i pochmurno, ale mimo to jedziemy do Paryża. Nie na długo, bo muszę być w domu po 19 00 bo Julie i Sean wychodzą na kolację do znajomych :) Muszę więc zostać z dziećmi! Ale, nie ma sprawy, możliwe że Meri dzisiaj też przyjedzie do mnie :)
Jednak pogoda jest ważna. Kiedy jest tak brzydko za oknem nie chce się wychodzić. Poza tym John-Liam jest chory i obawiam się, że ja powoli też...
Jednak pogoda jest ważna. Kiedy jest tak brzydko za oknem nie chce się wychodzić. Poza tym John-Liam jest chory i obawiam się, że ja powoli też...
piątek, 7 października 2011
Piątkowa pizza
W każdy piątek Sean i Julie wychodzą, aby zjeść razem pizzę w miasteczku. Dla mnie oznacza to, że muszę zostać w domu, do momentu aż oni wrócą. Chciałam dzisiaj wyjść z Meri i zjeść coś w Saint German, ale okazuje się, że będę mogła wyjść dopiero po 21 00! A to, może być dla mnie trudne, z uwagii na to, że przyzyczaiłam się już do chodzenia spać o 21 00 :):) no nic, dzisiaj zawalczę! :)
środa, 5 października 2011
Słodycze
Wiecie, że lubię żelki? Wiecie to! Tutaj, okazuje się że duża paczka Haribo kosztuje jedynie nieco ponad 1 euro, czyli taniej niż w Polsce! Co mnie rzecz jasna cieszy :)
Plus, odkryłam, że w automacie w mojej szkole językowej można kupić batonika, który jest połączeniem milki i Dima! Bardzo dobry! Od tego poniedziałku, mój ulubiony!
Plus, odkryłam, że w automacie w mojej szkole językowej można kupić batonika, który jest połączeniem milki i Dima! Bardzo dobry! Od tego poniedziałku, mój ulubiony!
wtorek, 4 października 2011
Wtorki i prasowanie!
Zaczynam lubić wtorki, chyba będą to moje ulubione dni! Dlaczego? Przede wszystkim dlatego, że nie muszę przygotowywać lunchu dla dzieciaków, gdyż John-Liam je lunch w domu Hanny :) więc, oprócz tego, że odbieram go i Hanne z Lycee i zawożę do domu Hanny, nie robię nic więcej w ciągu dnia!
Nie wiem czy widzieliście TheSimpleLife z Paris Hilton? ja oglądam właśnie 3 sezon :) i jedna rzecz o której mówi Paris muszę przyznać, że jest prawdziwa, mianowicie : "jeśli zrobisz coś źle, nikt więcej Cię, o zrobienie tego nie poprosi!". Tak właśnie jest ze mną i prasowaniem! Nie umiem prasować, zwłaszcza koszul męskich, więc wczoraj Irina je prasowała za mnie. Julie uznała, że ona zrobi to lepiej :) Dla mnie, nie ma sprawy! :)
Nie wiem czy widzieliście TheSimpleLife z Paris Hilton? ja oglądam właśnie 3 sezon :) i jedna rzecz o której mówi Paris muszę przyznać, że jest prawdziwa, mianowicie : "jeśli zrobisz coś źle, nikt więcej Cię, o zrobienie tego nie poprosi!". Tak właśnie jest ze mną i prasowaniem! Nie umiem prasować, zwłaszcza koszul męskich, więc wczoraj Irina je prasowała za mnie. Julie uznała, że ona zrobi to lepiej :) Dla mnie, nie ma sprawy! :)
niedziela, 2 października 2011
Zapomniałam wspomnieć, że w tygodniu byłyśmy z Meri w naleśnikarnii w Saint German :) W sumie, było to bistro z samymi naleśnikami, wybierałyśmy jedynie składniki. W sumie zjadłam 2. Jeden z grzybami i serem, i szynką i sosem pominodorwym, a drugi z wołowiną i warzywami:)
Jadłam też, pierwszy raz w życiu carpaccio wołowe. Niestety, nie zrobiłam zdjęcia. Muszę napisać, że zawsze chciałam spróbować carpaccio, i w sumie, nie była takie złe :)
Jadłam też, pierwszy raz w życiu carpaccio wołowe. Niestety, nie zrobiłam zdjęcia. Muszę napisać, że zawsze chciałam spróbować carpaccio, i w sumie, nie była takie złe :)
sobota, 1 października 2011
Chorobaaa...
Dzieciaki i Sean są lekko chorzy, ja dzisiaj też nie czuję się najlepiej, więc Paryż odpada... dzisiaj miałam jechać z Meri do Laury, nocować u Laury, ale z powodu mojego słabego smopoczucia to też odpada!
Pozostaje mi jednynie opalanie się z Paddym w ogrodzie :)
Wszyscy sa poza domem, czas płynie powoli, słońce świeci, Paddy śpi... :)
Pozostaje mi jednynie opalanie się z Paddym w ogrodzie :)
Wszyscy sa poza domem, czas płynie powoli, słońce świeci, Paddy śpi... :)
Subskrybuj:
Posty (Atom)