Zapomniałam wspomnieć, że w tygodniu byłyśmy z Meri w naleśnikarnii w Saint German :) W sumie, było to bistro z samymi naleśnikami, wybierałyśmy jedynie składniki. W sumie zjadłam 2. Jeden z grzybami i serem, i szynką i sosem pominodorwym, a drugi z wołowiną i warzywami:)
Jadłam też, pierwszy raz w życiu carpaccio wołowe. Niestety, nie zrobiłam zdjęcia. Muszę napisać, że zawsze chciałam spróbować carpaccio, i w sumie, nie była takie złe :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz